Łk 10, 1-12

To Ewangelia, którą rozważałem sobie wczoraj (na 5.10.2023).

Pierwsze co mnie uderzyło, to że Jezus miał już zaplanowane od jakich miast chce iść. I od razu staram przełożyć to sobie na swoje życie: czy ja mam zaplanowane gdzie chcę iść głosić Ewangelię? Czy w ogóle jest tam takie pragnienie w sercu, no i czy szukam pomocy – bo sam nie dam rady. Jezus, Bóg, prosi człowieka o pomoc w swoim planie zbawienia! Czad! 🙂

Dalej jest o posłaniu:

Proście więc Pana żniwa, aby wysłał robotników na swoje żniwo.”

Moja pierwsza reakcja na to zdanie była „no, ale skoro ma robotników to co to za problem ich posłać?”. Tak, ale to są robotnicy – nie jest napisane jacy. To mogą być murarze, dekarze, architekci, malarze, piekarze, itd. Więc mamy prosić Pana żniwa (Jezusa), żeby posłał takiego malarza czy księgowego na żniwo? TAK! Dokładnie! Trzeba prosić, aby ich POSŁAŁ. Posłał, a więc NAMAŚCIŁ. Namaścił, a więc dał im potrzebne charyzmaty i narzędzia do pracy przy żniwach. A więc, mamy prosić o zesłanie Ducha Świętego na nas wszystkich.

Kolejne zdanie czytane w Kościele brzmi „Posyłam was jak owce między wilki”, natomiast bardziej podoba mi się jak Biblia Edycji Świętego Pawła przełożyła to na „Posyłam was jak jagnięta między wilki”. Podoba mi się to „jagnięta” 🙂 Bo nie „mamy iść jak owce”, tylko jesteśmy „posłani”. Jak idziesz do pracy jako Anna, Katarzyna, Jarek, Darek, to idziesz jako kto? Pracownik. Masz pracę do wykonania. Masz obowiązki. Pewnie masz odpowiedzialności. A jak dasz palec to Ci rękę urwą. Ja mam tak samo. W pracy jestem Tech Leadem i nie mogę sobie dać w kaszę dmuchać. Jezus natomiast myśli inaczej. Jezus jest Barankiem Bożym. Jest tym kogo Abraham miał złożyć w ofierze zamiast Izaaka. Jezus jest DOROSŁYM barankiem. On uczy nas jak się uniżać. Jak umywać stopy drugiej osobie. Jak mówić pewnie i głośno co jest w naszych sercach. Tak mówił nie tylko do uczniów, ale do ludu czy faryzeuszów. Natomiast nigdy nie będziemy jak Baranek. Będziemy (przyp. i mamy być!) jak dzieci, a więc – jagnięta. Niedołężne, słabe, upadające, wkurzające się na ulicy i w pracy, nie potrafiące wyrazić co mamy w sercu. A ludzie? Jak wilki to wykorzystują. Dla nich będziemy słabi.
Ale co robi jagnię jak się boi? Beczy. Beczy bo woła po pomoc do taty, do mamy. A tata – baranek – wstawi się przed wilkami, powie „Stań za mną” i odda swoje życie za nas.

Hmm, dalej jest o tym pokoju co ma spocząć na domownikach, albo wrócić. Pokój jest darem Ducha Świętego. To jest ten moment w NT, kiedy jeszcze nie było przecież Zesłania Ducha Świętego. Uczniowie nie wiedzieli kto to. Ale właśnie Pokój jest jednym z darów, a więc mówiąc „Pokój temu domowi” tak naprawdę mówimy „Niech Duch Święty razem ze swoimi darami zstąpi na ten domowi!”. I tak patrząc na ten tekst, rozumiemy dlaczego „pokój” mógł „spocząć” albo „wrócić”. Nie było jeszcze Zesłania Ducha Świętego, ale Duch Święty zstąpił na Jezusa w trakcie Chrztu w Jordanie. Jezus jako „powiernik” Ducha Świętego przekazał dary DŚ uczniom i spoczęły na nich. A teraz przez uczniów mogą zstąpić dalej na kolejnych ludzi. Duch jest bytem, a więc może „podróżować” (może też „wrócić”).

Jak idzie się po górach to jest pokusa iść „od schroniska do schroniska”. A Jezus posyła uczniów nie na spacer, nie na wycieczkę, żeby sobie świat zwiedzili. Dlatego też na początku im powiedział „(…) ani nikogo też nie pozdrawiajcie.”. Są robotnikami na żniwach. I dlatego jak zdarz się tak, że na szlaku obok siebie będzie kilka domków to nie mają iść od domu do domu, nie „od schroniska do schroniska”. Celem były miasta i miejscowości, do których Jezus „sam zamierzał się udać”.

Na koniec z tym pyłem i strzepywaniem go z nóg. Zamknij sobie oczy. Jesteś robotnikiem. Przed Tobą pole.  To miasta i miejscowości – to cel uczniów – robotników wysłanych przez Pana żniw. Jeżeli nie zostali przyjęci na tym polu, to znaczy, że na tym polu nic nie rośnie. Bo to nie jest żyzna ziemia, ale proch. Nie pole, a pustynia. Na prochu nic nie urośnie. A pustynie rozszerzają się. Uczniowie mają strzepnąć proch z sandałów, na znak, że nie mają roznosić tej niejałowej ziemi nigdzie indziej. Bo nawet w Sodomie Lot zdołał uratować 5 osób.

Łk 1, 26-38

Mamy dzisiaj uroczystość „Niepokalanego Poczęcia NMP” i jest to chyba fajny moment, żeby zatrzymać się nad tym fragmentem. Polecam skorzystać z tłumaczenia Paulistów (wyd. Św. Pawła) bo trochę inaczej brzmią te znamienite słowa wypowiadane przez Maryję.

Po przeczytaniu tego fragmentu od razu rzuciło mi się kilka pytań – głównie o Gabriela. Ale postaram się skupić swoją uwagę na Maryi. Wg apokryfów i tradycji żydowskiej Maryja mogła mieć ok 13 lat w tym momencie. Kobiety były wówczas wydawane za mąż w wieku 12 – 13 lat. Apokryfy podają, że Jezus się urodził jak Maryja miała 13 – 14 lat. Pewnie dla niektórych to będzie szokiem, ale pamiętajmy, że w Polsce (i myślę, że nie tylko) w średniowieczu to było normalne, że wieku 14 lat kobiety były wydawane za mąż. Także mnie to jakoś specjalnie nie dziwi. Zastanawia mnie jednak co innego – postawa Maryi. Zobacz: Kiedy przychodzi anioł do człowieka w Biblii? Zazwyczaj w dwóch przypadkach z tego co ogarniam: albo gdy śpi, albo gdy się modli. Jakoś nie chcę mi się wierzyć, żeby Gabriel mówił „Nie bój się Maryjo”, gdy ta śpi. Zakładam więc, że archanioł przychodzi do niej w trakcie jej modlitwy. I teraz obczaj: modlisz się modlisz i nagle przychodzi do ciebie anioł i mówi:

„Raduj się, łaski pełna, PAN z Tobą”

Wyobrażasz sobie minę Maryi? Bo ja sobie swojej miny nie potrafię wyobrazić, jakbym się modlił, a tu nagle takie coś bym usłyszał (albo coś podobnego – bardziej dla facetów). Ewangelista podaje:

Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co znaczy to pozdrowienie.

Jak na moje, to Maryja była tak „zmieszana”, że nie potrafiła z siebie dźwięku wydać. Bała się oczywiście, ale dalsza (bardzo krótka!) rozmowa wskazuje na to, że ten strach, niepewność i pytania to jedno, ale pozdrowienie, które rozważała w sercu to drugie. Dla mnie Maryja była mistrzem równowagi wewnętrznej. Zobacz, że to pierwszy, ale nie ostatni raz, gdy w Ewangelii jakiejś przeczytamy, że Maryja rozważała coś w swoim sercu. Człowiek zrównoważony, czyli taki, który jest całością i jednością ze swoim ciałem, duchem i sercem (duszą). Ciało się przestraszyło, ale Maryja nie odpowiedziała – rozważała to, czyli zajrzała w głąb siebie i zapytała siebie co powodują ze mnie te słowa, które usłyszałam. I myślę, że odnalazła spokój i faktyczną radość. Bo pomijając te dodatkowe pytania, i to o tej Elżbiecie itd, to przecież tą rozmowę można zamknąć w wymianie dwóch zdań:

G: Raduj się, łaski pełna, PAN z Tobą
(Maryja rozważa te słowa i odpowiada)
M: Jestem służebnicą PANA; niech mi się stanie według twego słowa

To jest dla mnie esencja tego fragmentu. I wiem, że ominąłem słowa Gabriela, że „Oto poczniesz i urodzisz syna ” itd, ALE uważam, że Maryja zgodziłaby się w ciemno. Wierzę, że ona rozważając te słowa, czyli pytając co te słowa powodują w jej Duchu, poczuła ogromną radość i pokój. Bo tak jak jej rozmówca zauważył – ona jest pełna łaski. Czyli miała wszystkie owoce Ducha Świętego. Maryja ma się radować, bo PAN jest z nią. W obecnym moim stanie Duchowym mogę śmiało i z czystym sumieniem powiedzieć, że gdyby dzisiaj przyszedł do mnie Gabriel czy jakikolwiek inny anioł i powiedział, że BÓG JEST ZE MNĄ… to chyba bym oszalał z radości! Serio! No nie wyobrażam sobie obecnie lepszej wiadomości jaką mógłbym usłyszeć. A Ty? Po co miałbym wygrywać szóstkę w totka, nie wiem, odziedziczyć działkę w górach i w ogóle nie wiem co tam jeszcze, gdyby moje życie byłoby bez celu? Gdyby moje życie dalej trwało w świadomości, że może On jest, a może go nie ma? Dlatego jeszcze raz powtarzam – słysząc takie Słowa, wierze, że Maryja w ciemno zgodziła by się na wszystko.

A Ty? Co byś zrobił(a), gdyby anioł Ci dziś powiedział: „Raduj się, PAN z Tobą” ?

A może… On nam to codziennie mówi. Tylko jesteśmy głusi.