W przekładzie paulistów jest to ostatnia perykopa Dziejów Apostolskich. I można by powiedzieć, że pozostawia po sobie pewien niesmak czy niedosyt.
Dowiadujemy się, że ta cała podróż Pawła, to że prawie umarł w podróży morskiej, że musiał uciekać przed żydami, że musiał domagać się swoich praw jako obywatel rzymski itd… było na marne. Bo nikt na Pawła nie doniósł jak się dowiadujemy – cesarz go nie oczekiwał, a żydom w Rzymie nikt nie powiedział, że Ci z Jerozolimy chcą go zabić. Nic. Cisza. Nie mamy też opisu jak Paweł na to zareagował. A jakbyś Ty się czuł(a)? Ja szczerze mówiąc nie wiem. Z jednej strony wkurzenie, że po co to wszystko, że życie ryzykowałem…. a z drugiej strony ulga bo przecież nie wiadomo jak by się skończyła wizyta u cesarza. Myślę, że Paweł też czuł zmieszanie, ale dla niego była jeszcze jedna część tego wszystkiego: poczucie, że Bóg go prowadzi. Że każdy dzień tej podróży, każda godzina czy minuta jego życia w tym momencie ma sens – bo mogła zostać spożytkowana by czynić dobro. Żeby głosić Jezusa. I to jest mega. Bo jak pamiętamy Paweł nie marnował tego czasu. Ba! Gdy dowiaduje się, że nikt go nie oczekiwał w Rzymie, a wg prawa podlegał aresztowi (domowemu) przez 2 lata (bo przez te 2 lata mógł przyjść posłaniec) to „Przyjmował wszystkich, którzy przychodzili do niego”. Nie wiem jak Tobie, ale gdy coś nie idzie po moich myślach to momentalnie siły mnie opuszczają, motywacja leci łeb na szyję i w głowie pojawia się „bez sensu”. Chyba zacznę się modlić, aby być jak św. Paweł…
Księga kończy się tak jak napisałem wcześniej w dość enigmatyczny sposób. Można by wręcz pokusić się o stwierdzenie, że historia się urywa. Tak nagle, że czytelnik zadaje sobie pytanie „no dobrze… ale co było dalej?”. Łukasz zrobił tak nie bez przyczyny. Po pierwsze zgodzę się tutaj z komentarzem z Biblii Paulistów, że Łukasz chciał pokazać, że Paweł był tylko (albo aż) narzędziem i to nie on jest tutaj głównym bohaterem. Bo tak jak pisałem w części 1 poradnika – przez Biblię Bóg chce powiedzieć o Sobie. Chce powiedzieć „Zobacz stary, on mi zaufał, i Ci ludzie też mi zaufali – a ja ich ocaliłem. A tutaj o – Paweł nałożył na niego ręce a ja go uleczyłem…”. Zrobić krok w tył to też przecież oznacza, że będziesz widzieć więcej – że za pierwszym planem jest jeszcze On. 🙂
A po drugie Łukasz skończył naprawdę mocnym zdaniem „Odważnie i swobodnie nauczał o królestwie Bożym i Panu Jezusie Chrystusie”. Po przeczytaniu całych Dziejów Apostolskich mogę powiedzieć, że jest to esencja całej tej księgi. Bo całe dzieje właśnie dążą do tego, aby zachęcić Ciebie i mnie, byśmy odważnie i swobodnie nauczali! I nie chodzi o to, że teraz mamy wyjść i wszystkich zacząć na siłę wciskać naukę o Jezusie. Popatrz – Paweł siedział i do niego przychodził ten co chciał posłuchać. Jedni uwierzyli, drudzy nie – tak bywa. Ale robić to po pierwsze z Duchem Świętym. Bo odwaga i swoboda to jedne z Jego darów. A a Nim to wszystko się uda 🙂
Nie pozostaje nic innego jak przesiąść się na Listy i zobaczyć jak to wszystko wyglądało od strony Piotra i Pawła, a nie ewangelisty. 😉